wtorek, 6 listopada 2018

Sąsiedzi...

Wiecie, że raczej się nie rozpisuję, nie opisuję domowych sytuacji... ale teraz aż mną trzepie i normalnie muszę. Otóż mieszkam w domu dwurodzinnym - my na dole, a na górze od roku mam sąsiadów. Przed chwilą siedzimy z mężem w pokoju, kazdy przy swoim laptopku i słyszymy kap, kap, kap... Sąsiadom znowu udało się nas zalać, w ciągu tego roku piaty raz. Co z tego, że po poprzednich zalaniach odmalowaliśmy kuchnię, co z tego, że po zalaniu łazienki odmalowaliśmy ją i za tydzień znowy było zalane... I są to ludzie, którzy pozornie są na poziomie,a przy bliższym poznaniu masakra... Wszędzie bałagan na podwórku, na korytarzu, na strychu...I najlepsze, że chyba nic sobie z tego nie robią...

9 komentarzy:

  1. Współczuję Gosiu tych nerwów i remontów, a przede wszystkim takich sąsiadów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie chciałabym mieszkać z kimś ! Absolutnie ! Mieszkaliśmy przez 7 lat z teściami i to była masakra !
    Niestety sąsiedzi są różni i nie mamy wpływu na kogo trafimy , prawda ?
    Ja mam bardzo serdecznych i pomocnych sąsiadów , szczególnie jedno małżeństwo , ale to może dlatego ,że sąsiad choruje na serce , więc wie jak to jest i bardzo pomaga !

    OdpowiedzUsuń
  3. Mną to by chyba tak telepnęło, że wylądowałabym na całodobówce, więc chyba masz mocniejsze nerwy. To nie jest normalne by tak bezkarnie móc zalewać sąsiadów. Na pewno coś da się z tym zrobić. Oni mogą być " na poziomie " , tylko pytanie gdzie kończy się ten poziom, chyba na wysokości podłogi. Nie mówię, by od razu lecieć na policję, ale gdy po raz kolejny są straty i po raz kolejny nic sobie z tego nie robią, to chyba czas podjąć bardziej radykalne kroki. Najpierw uprzedzić, a później być konsekwentnym.
    Cierpliwości życzę i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosiu! Są różni sąsiedzi , Ty trafiłaś na tych gorszych, Współczuje Ci bo wiem jak to jest, Musisz po prostu z nimi poważnie porozmawiać - Pozdrawiam Serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. współczuję, ale doskonale rozumiem waszą frustrację... ja od prawie 30 lat mieszkam w tym samym mieszkaniu... najpierw z rodzicami... teraz zmężem i dziećmi... Mieszkamy w bloku, na 11 piętrze... i do pewnego czasu było wszystko w porządku... a od dwóch lat jakby naszym sąsiadkom odbiło... nagle zaczęły się jakieś anonimowe donosy do spółdzielni, które niestety nie mają żadnego pokrycia w rzeczywostości... i coraz trudnioej z nimi wytrzymać... dlatego już nie mogę się doczekać przeprowadzki na wieś :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to mówią: są ludzie i taborety. Coś tak czuję, że Twoi Sąsiedzi należą do tej drugiej kategorii.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej współczuję:( i nie rozumiem, co oni kurków nie zakręcają ;/ czy co jak tak można!

    OdpowiedzUsuń
  8. Współczuję! Niestety z nieodpowiedzialnymi sąsiadami często jest kłopot. Mam podobny problem w rodzinnym domu w kraju gdzie dla odmiany mama mieszka na górze,a jej siostra na dole i ma z porządkiem na bakier.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej! Współczuję. Skoro słowo do nich nie dociera trzeba tak jak oni. Wiesz jak w tej bajce o Pawle i Gawle. Oni są jak Paweł więc chyba pora abyście Wy byli jak Gaweł:swawole, trabil i krzyczał do znoju :)

    OdpowiedzUsuń