Wiecie, że raczej się nie rozpisuję, nie opisuję domowych sytuacji... ale teraz aż mną trzepie i normalnie muszę. Otóż mieszkam w domu dwurodzinnym - my na dole, a na górze od roku mam sąsiadów. Przed chwilą siedzimy z mężem w pokoju, kazdy przy swoim laptopku i słyszymy kap, kap, kap... Sąsiadom znowu udało się nas zalać, w ciągu tego roku piaty raz. Co z tego, że po poprzednich zalaniach odmalowaliśmy kuchnię, co z tego, że po zalaniu łazienki odmalowaliśmy ją i za tydzień znowy było zalane... I są to ludzie, którzy pozornie są na poziomie,a przy bliższym poznaniu masakra... Wszędzie bałagan na podwórku, na korytarzu, na strychu...I najlepsze, że chyba nic sobie z tego nie robią...
Współczuję Gosiu tych nerwów i remontów, a przede wszystkim takich sąsiadów.
OdpowiedzUsuńNie chciałabym mieszkać z kimś ! Absolutnie ! Mieszkaliśmy przez 7 lat z teściami i to była masakra !
OdpowiedzUsuńNiestety sąsiedzi są różni i nie mamy wpływu na kogo trafimy , prawda ?
Ja mam bardzo serdecznych i pomocnych sąsiadów , szczególnie jedno małżeństwo , ale to może dlatego ,że sąsiad choruje na serce , więc wie jak to jest i bardzo pomaga !
Mną to by chyba tak telepnęło, że wylądowałabym na całodobówce, więc chyba masz mocniejsze nerwy. To nie jest normalne by tak bezkarnie móc zalewać sąsiadów. Na pewno coś da się z tym zrobić. Oni mogą być " na poziomie " , tylko pytanie gdzie kończy się ten poziom, chyba na wysokości podłogi. Nie mówię, by od razu lecieć na policję, ale gdy po raz kolejny są straty i po raz kolejny nic sobie z tego nie robią, to chyba czas podjąć bardziej radykalne kroki. Najpierw uprzedzić, a później być konsekwentnym.
OdpowiedzUsuńCierpliwości życzę i pozdrawiam.
Gosiu! Są różni sąsiedzi , Ty trafiłaś na tych gorszych, Współczuje Ci bo wiem jak to jest, Musisz po prostu z nimi poważnie porozmawiać - Pozdrawiam Serdecznie
OdpowiedzUsuńwspółczuję, ale doskonale rozumiem waszą frustrację... ja od prawie 30 lat mieszkam w tym samym mieszkaniu... najpierw z rodzicami... teraz zmężem i dziećmi... Mieszkamy w bloku, na 11 piętrze... i do pewnego czasu było wszystko w porządku... a od dwóch lat jakby naszym sąsiadkom odbiło... nagle zaczęły się jakieś anonimowe donosy do spółdzielni, które niestety nie mają żadnego pokrycia w rzeczywostości... i coraz trudnioej z nimi wytrzymać... dlatego już nie mogę się doczekać przeprowadzki na wieś :)
OdpowiedzUsuńJak to mówią: są ludzie i taborety. Coś tak czuję, że Twoi Sąsiedzi należą do tej drugiej kategorii.
OdpowiedzUsuńOjej współczuję:( i nie rozumiem, co oni kurków nie zakręcają ;/ czy co jak tak można!
OdpowiedzUsuńWspółczuję! Niestety z nieodpowiedzialnymi sąsiadami często jest kłopot. Mam podobny problem w rodzinnym domu w kraju gdzie dla odmiany mama mieszka na górze,a jej siostra na dole i ma z porządkiem na bakier.
OdpowiedzUsuńOjej! Współczuję. Skoro słowo do nich nie dociera trzeba tak jak oni. Wiesz jak w tej bajce o Pawle i Gawle. Oni są jak Paweł więc chyba pora abyście Wy byli jak Gaweł:swawole, trabil i krzyczał do znoju :)
OdpowiedzUsuń